piątek, 21 września 2012

Spróbuj nie myśleć, o czym będzie dzisiejszy post!

Cześć, inspiracją do dzisiejszego posta był wczorajszy wieczór, a właściwie noc. Spędzałam ją w domu siostry, nie wzięłam nic swojego do czytania, zatem zaczęłam grzebać na jej półkach. Niemal natychmiast wpadła mi w ręce książka, którą jak zaczęłam czytać o 1 w nocy, tak skończyłam około 4 i to tylko dlatego, że oczy same mi się zamknęły! Mianowicie

"Sztuka perswazji, czyli język wpływu i manipulacji" 
Andrzeja Batko. 

Książka naszpikowana jest niezwykle cennymi informacjami, ale dzisiaj chciałabym poświęcić chwilę uwagi jednemu, bardzo podstawowemu zagadnieniu, które zrobiło na mnie duże wrażenie. Co ważne: nie tylko dlatego, że jest świetnym narzędziem manipulacji i perswazji. Czytając to natychmiast przypomniałam sobie o tym jak dawno temu, podczas jednej z naszych poważnych rozmów siostra powiedziała mi: unikaj negatywnego myślenia, unikaj mówienia do siebie "Olga, nie myśl o tym", "Olga, nie bój się", "Olga, nie denerwuj się". Do czego zmierzam? O tym za chwilę, ale najpierw zaproponuję pewien eksperyment, zaczerpnięty z książki Andrzeja Batko. 

EKSPERYMENT 1
Poniżej znajdują się wyrazy w dwóch grupach. Przeczytajcie je powoli, po kolei, po każdym zamykając na chwileczkę oczy:
  • fioletowa bluzka, zielony pies, twój dom
  • hymn Polski, głos twojej mamy, hejnał

Według autora tudzież według mnie (sprawdziłam wczoraj na sobie!) jest wielce prawdopodobne, że podczas czytania pierwszej grupy wyrazów w waszym umyśle, przed waszymi oczami pojawiła się fioletowa bluzka, zielony pies i wasz dom. Podobnie przy czytaniu drugiej grupy wyrazów odtworzyliście w głowie hymn, głos waszej mamy oraz hejnał.

WNIOSEK: Słowa, oprócz niesionej informacji, działają również na nasz umysł, wywołując w nim określone obrazy, dźwięki, odczucia itd. 


EKSPERYMENT 2
Istnieją trzy słowa, które w bardzo szczególny sposób działają na ludzkie umysły i są niezwykle skutecznym narzędziem w sztuce perswazji. Dziś skupię się na jednym: "NIE". Powtarzając kroki autora książki proponuję kolejny eksperyment. Przeczytajcie powoli poniższe polecenia, po każdym zamknijcie na chwilkę oczy:
  • nie myśl o fioletowej bluzce
  • nie wyobrażaj sobie absolutnie zielonego psa
  • nie przypominaj sobie głosu twojej mamy
Efekt? Z całą pewnością wasz umysł nie był w stanie wykonać poleceń. Czytając "nie wyobrażaj sobie absolutnie zielonego psa" już widzieliście takiego czworonoga przed oczami, prawda?
Okazuje się, że umysł każdego człowieka składa się z dwóch integralnych części: świadomej i nieświadomej. Ta druga część odpowiedzialna jest za wiele rzeczy, np. szybkie reakcje, prowadzenie samochodu, posługiwanie się językiem ojczystym bez konieczności zastanawiania się co idzie pierwsze: czasownik czy rzeczownik itd. itd. 

Nieświadoma część mózgu rozumie jednak jedynie prosty język i... nie potrafi zrozumieć, ani przetworzyć zaprzeczeń! Aby wykonać polecenie "nie myśl o fiolecie", mózg musi właśnie o takim kolorze pomyśleć, a dopiero potem w jakiś sposób mu zaprzeczyć. Innymi słowy, na poziomie nieświadomym "nie myśl o fiolecie" i "myśl o fiolecie" to dokładnie to samo polecenie! Zatem słowo "nie" użyte w sposób przemyślany, może pomóc nam osiągnąć zamierzony efekt, wywołać określoną reakcję u drugiej osoby, klienta, dziecka, SIEBIE. Niestety użyte niewłaściwie może sabotować nasze działania. Oto przykłady:

SABOTUJĄCY EFEKT:
  • Mamusiu, nie denerwuj się proszę, chcę ci coś powiedzieć (na 100% mamusia się zdenerwuje!)
  • Nie zapomnij wysłać tych listów!
  • Przykro mi, że masz gorączkę kochanie. Nie myśl o tym jak twoi koledzy dobrze się bawią na pikniku. 
PRAWIDŁOWO UŻYTE SŁOWO "NIE":
  • Nie myśl sobie, że próbuję cię poderwać, po prostu bardzo cię lubię
  • Masz wątpliwości czy pójść na tą randkę? Głupia! No to nie wyobrażaj sobie nawet jak cudownie spędziłabyś na niej czas!

Na początku posta wspomniałam jednak, że cała ta historia z "nie" bardzo przypadła mi do gustu w związku z pewną starą rozmową z siostrą. Wczoraj natychmiast sobie o niej przypomniałam i uświadomiłam sobie DLACZEGO siostra radziła mi unikać sformułowań "Olga, nie myśl o tym" itd. itd. Chyba wtedy już znała tę książkę!;)

Otóż, skoro unikając bądź używając prawidłowo słówka "nie" "programujemy" umysły innych ludzi i manipulujemy nimi, powinniśmy tą technikę wykorzystywać także na nas samych! Mówiąc do siebie "nie myśl o tym", poniekąd każemy naszemu mózgowi właśnie o tym myśleć! 

"Nie denerwuj się", "nie przejmuj się", "nie żałuj tej decyzji", "nie analizuj tego w kółko"... Nie wolno wam więcej powtarzać takich wyrażeń! Ekhm..., miało nie być żadnego "nie"! Zatem -> takie wyrażenia są od dzisiaj zakazane!

Zakładam, że nie jestem dziwolągiem, że wy też rozmawiacie ze sobą, prawda? Widzicie już, jak ważny jest dobór słów? 

O rozmawianiu z samym sobą napiszę jeszcze sporo. Brzmi może dziwnie, ale to nic innego jak... AUTOSUGESTIA i ściśle powiązane z nią POZYTYWNE MYŚLENIE. O tym będzie jeszcze na pewno nie raz. Pozdrawiam serdecznie!

środa, 19 września 2012

Life hack cz. 1 - Jak oszczędzić czas?

Poprzednio pisałam o zasadzie dwóch minut, która każe nam wykonywać natychmiast wszystkie czynności, które możemy zrobić w tak krótkim czasie. Zasada ta jest powszechnie znana i szeroko omówiona w różnych źródłach. W moim odczuciu jest ściśle powiązana z inną zasadą, która z pewnością też została poruszona w wielu artykułach, choć ja się z tym dotychczas nie zetknęłam, zatem można powiedzieć, że dla mnie jest to moja osobista inwencja. Po prostu robię co mogę, by zaoszczędzić jak najwięcej czasu i wciąż szukam nowych pomysłów, by sprostać temu zadaniu. 

Zatem w jaki sposób możemy zapełnić naszą skarbonkę czasem? Należy wykorzystywać maksymalnie czas, w którym i tak musimy na coś czekać. 

1. Lubię łączyć ze sobą sprytnie zabiegi pielęgnacyjne. Są dwie opcje:

  • gdy mam mało czasu, a muszę umyć włosy robię to nad wanną. Na umyte nakładam odżywkę i w czasie kiedy ona działa - myję zęby!
  • nakładam maseczkę i idę do wanny. Myję włosy i nakładam na nie odżywkę albo maskę i przez kolejne 20 minut myję się, używam pumeksu, peelingu itd. Następnie za jednym zamachem zmywam prysznicem maskę z głowy i z twarz
2. W czasie, gdy gotuje mi się woda na herbatkę zawsze ogarniam kuchnię: chowam naczynia do zmywarki, przecieram stół, wynoszę jedzenie do lodówki itd. 

3. Rzadko jeżdżę komunikacją miejską, ale jeśli już mi się to zdarza, zawsze czytam ciekawą książkę albo nadrabiam braki w kontaktach z ludźmi: piszę smsy lub dzwonię do osób, z którymi już dawno chciałam się porozumieć, ale zawsze coś wypadało. 

4. Nigdy nie oglądam telewizji lub czegoś w internecie bezczynnie. Na ogół poświęcam ten czas na dbanie o paznokcie, wcieranie kremów lub balsamów

5. Wynoszę śmieci za każdym razem, gdy wychodzę z domu (chyba, że biorę rower, to niekoniecznie hehe)

6. Stosuję zasadę 2 minut!

Zasada dwóch minut!

Brzmi niepozornie, zasada dwóch minut. Okazuje się, że ten drobiazg potrafi prawdziwie zrewolucjonizować nasze życie. Ja zaczęłam swoją przygodę z walką o dobrze zorganizowane życie właśnie od wdrożenia tej zasady w życie. 

O CO CHODZI?
Idea jest bardzo prosta - nie należy odkładać na później rzeczy, które możemy wykonać w czasie poniżej 2 minut. I to tyle z grubsza mówiąc. 

Istotne jest, by nie zastanawiać się nad tym zbytnio, nie ANALIZOWAĆ, nie zadawać sobie pytań "czy to ma sens?", "czy warto robić to teraz?", a ponad wszystko nie wolno mówić "nic się nie stanie, jak zrobię to później".

Twierdzenie, że "nic się nie stanie, jak zrobię to później", jest niesamowicie zwodnicze i niebezpieczne dla naszej organizacji czasu. Jasne, jeśli kubek po kawie odniesiemy do kuchni za godzinę - tragedii nie ma. A co jeśli tych kubków zrobi się pięć? Co jeśli do tego dojdzie totalny nieogar w papierach, brud i kurz, wysypujące się śmieci i góra ciuchów na krześle? Sprzątnięcie tego bałaganu zajmie nam nie dwie minuty, a co najmniej 30, nie mówiąc już o nerwach, żalu do siebie i na ten przykład niemożności znalezienia ważnego dokumentu dokładnie wtedy, gdy będzie on niezbędny.  

PO CO TO ROBIĆ?
1. Drobne sukcesy, małe kroczki dają nam siłę i motywację do dalszych działań, olbrzymią satysfakcję i dobre samopoczucie. 
2. Zasada 2 minut wcielona w życie sprawi, że już nigdy nie skończymy przywaleni stertą drobnych rzeczy do wykonania natychmiast, dokładnie w momencie, gdy totalnie nie mamy na to czasu (na ten przykład dowiadujemy się, że za 15 minut będą u nas goście. A my zamiast zacząć ze spokojem robić herbatę będziemy latać jak opętani zbierając zewsząd brudne naczynia, góry ciuchów itd. itd. Niefajne, nie?)
3. Zasada 2 minut stanowi ważny element medodologii Getting Things Done, na której  m.in. opiera się moja walka z chaosem w moim życiu. 
4. Każda zmiana daje nam poczucie kontroli nad własnym życiem. Dzięki temu zyskujemy odwagę i siłę, by żwawo dążyć do osiągnięcia tego, czego naprawdę pragniemy.

JAK TO WPROWADZIĆ W ŻYCIE?
Zasada 2 minut nie musi być dosłownie zasadą "dwóch" minut, równie dobrze może dotyczyć trzech bądź pięciu, ale... nie więcej! Chodzi o to, żeby nie zatracić sensu tej idei. 

Rozejrzyj się! Na pewno wokół ciebie jest coś co możesz w kilka minut. Dostałeś smsa, ale jakoś jeszcze nie miałeś czasu odpisać? Stoją koło ciebie 3 kubki po herbacie? Uprane pranie czeka mokre w pralce od 3 godzin? Jedyny kwiat na parapecie już długo nie pociągnie, nie podlewałeś go od 2 tygodni? Zrób to, zrób to natychmiast!

Kiedy jeszcze warto wykorzystać zasadę 2 minut? Masz chwilkę czasu:
* umyj buty! Cóż za rozczarowanie by było, gdybyś zauważył zaschnięte błoto, gdy już jesteś dosłownie spóźniony! Ja zawsze, ZAWSZE wychodzę na ostatnią chwilę - nieumycie butów zawczasu groziłoby u mnie zawaleniem wizerunku ;)
* wynieś śmieci! A jeszcze lepiej: wynieś śmieci, gdy i tak wychodzisz z domu. Nie tracisz nic, a zyskujesz pusty kosz, spokój ducha i... czas!
* zrób przelew! Oddaj komuś pieniądze, zapłać za rachunek albo zakupy na Allegro! Jestem uczciwa i w życiu nie przywłaszczyłabym sobie cudzych pieniędzy, ale spłata długów zajmuje zwykle DUŻO ZA DŁUGO i z tym muszę walczyć

Wiem, że podałam przykłady trywialne i mało odkrywcze, ale "dwuminutówek" w życiu każdego jest z pewnością pełno - trzeba je zauważyć i unicestwić. 

Zasadę dwóch minut można porównać do skarbonki: wrzucamy do niej 50gr, złotóweczkę, 2zł, 10gr... ziarnko do ziarnka aż zbierze się miarka! Któregoś dnia otwieramy skarbonkę, a tam 50zł! Miło prawda? Tak samo jest z czasem: trzymajmy się zasady 2 minut, a ze "skarbonki" wyciągniemy całe godziny na rzeczy dużo ważniejsze niż wyniesienie brudnych naczyń po obiedzie. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...